niedziela, 25 listopada 2012

Chapter Seventh + Liebster Awards.


Przeczytaj tekst pod rozdziałem.

Bell, proszę, otwórz drzwi. - usłyszałam cichy, spokojny głos. Nie odpowiedziałam. - Proszę, mała, porozmawiaj ze mną. - nie poddawał się. - Isa... - można było usłyszeć nutkę desperacji i smutku. Po kilku chwilach podeszłam do drzwi i otworzyłam je. Spojrzałam na chłopaka stojącego za progiem. Smutne oczy, zmartwiona twarz.
- Harry... To, to chyba nie jest... najlepszy moment. - szepnęłam niewyraźnie i spojrzałam na niego załzawionymi oczyma. Nie powiedział nic. Podszedł do mnie i przytulił, co wywołało kolejne spazmy żałosnego płaczu.
Wszystko wróciło. Cała masa wspomnień na nowo pojawiła się w mojej głowie. Próbowałam zapomnieć, ułożyć sobie życie na nowo, a tu znikąd pojawia się ona i burzy mój, odnowiony już, świat. Nie spodziewałam się tego, że tak szybko ją znów zobaczę. Wiedziałam, że to musi kiedyś nastąpić, ale przez myśl mi nie przeszło, że to może się stać tak nagle, nieprzewidzianie. Jestem na to za słaba. Nie wiem, jak wytrzymam mieszkanie z nią pod jednym dachem przez dwa miesiące. Ale teraz będzie lepiej. Mam wsparcie.
- Bell, ty ją znasz. - bardziej stwierdził, niż zapytał. - Kto to jest ? Kim dla ciebie jest ? - zapytał stanowczym, ale nadal zmartwionym i współczującym tonem.
- Teraz już nikim... - odpowiedziałam wymijająco. Nie chciałam mu tego opowiadać, wiedziałam, że wszystko wróci.
- A kiedyś ? Kim ona byłą dla ciebie kiedyś ? - nie dawał za wygraną, co irytowało mnie już trochę. Uwolniłam się z jego uścisku i usiadłam pod ścianą.
- To dość długa i nieciekawa historia.. I bardzo...
- Opowiedz. - nie dał mi dokończyć.
- Bolesna. Długa, nieciekawa i cholernie bolesna historia. - powiedziałam, a łzy ponownie zaczęły spływać po moich bladych policzkach.
- Isa... - szepnął. - Spójrz na mnie. Isabell, spójrz na mnie – dodał nieco głośniej gdy nie zareagowałam. Wolno podniosłam głowę i spojrzałam mu w oczy. - Nigdy nie jest tak źle, jakby mogło się wydawać. - mówił, a we mnie się gotowało. Nagle cały smutek przemienił się w złość. Złość na Harrego.
- Czy ty wiesz co mówisz ?! - krzyknęłam. - Nie znasz sytuacji, nie wiesz, co przeżyłam, nie wiesz, ile ta dziewczyna wyrządziła mi krzywd ! Była moją przyjaciółką, cholerną, najlepszą przyjaciółką ! Ufałam jej, myślałam, że mogę na nią liczyć, a ona mnie zostawiła, rozumiesz ?! Zostawiła mnie gdy tak bardzo jej potrzebowałam ! Wolała wyjechać ze swoim chłopakiem, zamiast pomóc mi, pocieszyć ! - krzyczałam, straciłam panowanie nad sobą. Co chwilę krztusiłam się łzami, które, miałam wrażenie, nie kończyły się. - Wyjechała sobie do pieprzonej Hiszpanii zamiast siedzieć przy mnie i mówić że będzie dobrze ! Czy ty masz pojęcie jak ja się wtedy czułam ?!
- Nie, nie mam. Ale z tego wynika, że zachowałaś się strasznie egoistycznie. - powiedział ze spokojem, a jego spojrzenie nie wyrażało żadnych emocji. Przesadził.
- Czy ty się kurwa słyszysz ?! Ja straciłam rodziców, oni umarli, tak z dnia na dzień, rozumiesz ?! - ryknęłam. - Nie masz jebanego pojęcia jak to jest stracić dwie najważniejsze osoby w swoim życiu i nie mieć żadnego wsparcia ! Żadnego... A ja tak bardzo jej potrzebowałam. Nie miałam nikogo innego, był moją jedyną przyjaciółką, jedynym kołem ratunkowym. - krzyk zmienił się w szept, który z każdym słowem jeszcze bardziej cichł. - Tak bardzo mnie zawiodła, zraniła. Myślisz, że zawsze taka byłam ? Chamska, rozkapryszona ? Nie. Wcześniej.... przed tym wszystkim byłam radosną optymistką, która każdego zarażała uśmiechem. Nie istniał dzień, w którym nie uśmiechałabym się. Ale wtedy... załamałam się, nie potrafiłam się pozbierać po tym wszystkim. Nie umiałam się pogodzić z wydarzeniami, nie wierzyłam, że to już koniec. Dopiero potem uświadomiłam sobie, że straciłam wszystkie ważne dla mnie osoby, wszystkie ważne dla mnie rzeczy tak po prostu odeszły, Harry. Nie wiesz jak to jest uświadomić sobie, że już nigdy nie zobaczysz uśmiechu swojej mamy smażącej naleśniki i śpiewającej sobie pod nosem kołysanki, które nuciła ci przed snem gdy byłeś mały, że już nigdy nie zobaczysz swojego taty siedzącego przed telewizorem i ekscytującego się wynikiem meczu, że już nigdy nie powiedzą ci jak bardzo cię kochają, jaki jesteś dla nich ważny i jak bardzo są dumni z tego, na kogo wyrosłeś. Wyobrażasz sobie, że już nigdy nie usłyszysz jak twoja mama opowiada o twoich wpadkach z dzieciństwa, jak przegląda album z fotografiami ze złami w oczach i mówi „ Ale ten czas szybko leci, pamiętaj, żeby wykorzystać go jak najlepiej, nie zmarnuj tego” ? Nie powiedziałam im nawet jak bardzo ich kocham, nie podziękowałam im za to wszystko co dla mnie zrobili, jak mnie wychowali. Nie przeprosiłam ich za wszystkie kłótnie i słowa, których nie chciałam wypowiedzieć. - głos mi się załamał, nie potrafiłam dalej mówić. Żałośnie szlochałam chowając twarz w dłonie, nie chciałam, żeby Harry widział mnie w takim stanie. Nie widziałam go, ale czułam, że mi się przygląda. Po kilku chwilach po prostu wyszedł. Wyszedł, zostawiając mnie samą. Znowu.

Z perspektywy Harrego.

Nie docierało do mnie to, co przed chwilą usłyszałem. Ona... ona nie mogła stracić rodziców. To... niemożliwe. Podczas tych tygodni nie pomyślałem nawet, że mogło się stać coś tak poważnego i okrutnego. Stałem tam, i patrzyłem na nią, gdy krzyczała. Z czasem jej krzyk przemienił się w szept. Mówiła załamującym się głosem, a ja jej nie przerwałem, nie powiedziałem, że nie musi mi o tym opowiadać, a tak bardzo chciałem. Chciałem, ale nie mogłem, nie potrafiłem
Zszedłem na dół, mając nadzieję, że zastanę tam Louisa. Nie myliłem się. Siedział w salonie rozmawiając z naszą nową współlokatorką. Podszedłem do nich.
- Lou, musimy porozmawiać. - powiedziałem nie zwracając uwagi na dziewczynę.
- Eee... doobra. - odpowiedział trochę zmieszany. - Harry, to jest Elizabeth, nasza nowa...
- Tak, tak, super. - przerwałem mu. Nie miałem ochoty przyglądać się tej dziewczynie, nie miałem zamiaru przebywać z nią w jednym pomieszczeniu, nie po tym, co usłyszałem od Isabell. - Chodź, to ważne. - powiedziałem i wyszedłem z pokoju. Po chwili usłyszałem kroki Louisa.
- Wiesz, że to nie było miłe ? Musisz zacząć się do niej przyzwyczajać. Wszyscy musimy. Jeszcze Isabell odwaliła takie coś, nie zdążyła z nią porozmawiać. Ba ! El nawet nie widziała jej twarzy. - mówił wyraźnie zły.
- Czy ty wiesz kim ta dziewczyna jest ? Nie. To.. - starałem się odpowiednio dobrać słowa. - To była najlepsza przyjaciółka Belli. Lou, ona po śmierci rodziców Isabell...
- Wyjechała do Hiszpanii. - dokończył za mnie. - Niemożliwe. - szepnął.
- Chyba nie nadążam. Skąd ty do cholery to wszystko wiesz ? - powiedziałem nieco głośniej. Nigdy nie widziałem, żeby Lou jakoś szczególnie zaprzyjaźniał się z Isabell. Oni nawet nie rozmawiali...
- Powiedziała mi to dzisiaj. Pogodziliśmy się... Przepraszała za wszystko, opowiedziała nawet o śmierci jej rodziców. O niej też. Matko, ale się porobiło. - przez chwilę milczeliśmy, jednak ciszę tą przerwał Lou. - A ty ? - nie zrozumiałem. Popatrzyłem na niego pytającym wzrokiem. - Skąd wiesz o tym wszystkim ? - sprecyzował.
- Ja... to znaczy ona... Po tym, jak pobiegła do pokoju poszedłem za nią. Dobijałem się do jej pokoju, aż w końcu otworzyła drzwi. Pytałem co się dzieje, nie chciała mówić. Potem... opowiedziała mi o Elizabeth, nic nie wspominając o rodzicach.. I wiesz co jej powiedziałem ? Że zachowała się jak egoistka. - przerwałem, żeby poukładać sobie wszystko to, co chciałem jeszcze powiedzieć. - Wybuchła. Z resztą, nie dziwię jej się. Krzyczała, krztusiła się łzami... A jak skończyła, wiesz co ja zrobiłem ? - spojrzałem na Louisa załzawionymi oczami, a ten posłał mi pytający wzrok. - Wyszedłem Boo Bear, wyszedłem... Nie wiedziałem co mam zrobić. Przecież nie powiem jej, że wszystko będzie dobrze, bo nie będzie. Co miałem zrobić ? Zawiodłem ją, wiem, ale...
- Nie ma żadnego ale, Hazz. - przerwał mi. - W tym przypadku zrobiłeś najgorszą rzecz, jaką mogłeś. Zostawiłeś ją samą z tym wszystkim. Ona ci zaufała, a ty po prostu wyszedłeś. - powiedział i odszedł. Byłem w szoku, nie takiej reakcji się spodziewałem. Ale wiem, że marchewkowy miał rację. Ona mi zaufała... zaufała mi... A ja ją zawiodłem.
Nie wiem, ile stałem na środku korytarza, ale to musiałabyś dość długa chwila. Z transu wyrwał mnie dźwięk przychodzącego sms-a.
Nie przejmuj się Harry, wszystko jest dobrze. Przepraszam i dziękuję. Proszę cię, wytłumacz wszystko chłopakom, ja już nie mam siły, żeby powtarzać to trzeci raz. ;) Zejdę na kolację. Bell xx.
Jak prosiła, tak uczyniłem.

Z perspektywy Isabell.

Przemyślałam wszystko. Dosłownie, wszystko. I jedyne co udało mi się wymyślić to to, żebym nie dała po sobie poznać, jak bardzo ciężka jest dla mnie ta sytuacja. Po prostu. Nie będę zwracała na nią uwagi, zachowywała się tak, jakby ona w ogóle z nami nie mieszkała, jakby była duchem. To chyba jedyne dość logiczne rozwiązanie. Nie mogę pokazać jej, jaką ma przewagę, jaka ja jestem słaba, jak bardzo jej obecność mnie rani. Będzie dla mnie powietrzem, zatrutym powietrzem, którego będę starać się nie wdychać. Tak. To najlepsze wyjście z tej toksycznej sytuacji.
Nie wiem, ile czasu spędziłam w łazience. W każdym razie, dość długo, żeby wyglądać jak człowiek. Zamazałam cienie pod oczami, pozbyłam się śladów tuszu do rzęs na moich policzkach, przebrałam się. Z dumą stwierdzam, że po niczym nie można poznać tego, jak dużo czasu przepłakałam. Postanowiłam zejść do kuchni. Co jak co, ale potrzebuję jedzenia. Bardzo. Weszłam do pomieszczenia, gdzie przy stole siedziała już cała szóstka. Nie było tylko Johna, ale jak zwykle pracował i zapewne nie wróci szybko. Chłopcy spojrzeli na mnie współczującymi wzrokami. Harry pewnie zdążył już im wyjaśnić moje zachowanie. Uśmiechnęłam się do nich i zerknęłam w jej stronę. Wyglądała tak, jakby zobaczyła ducha. Patrzyła na mnie z przerażeniem i smutkiem jednocześnie. Już chciała coś powiedzieć, ale ją uprzedziłam.
- Cześć chłopcy ! - rzuciłam radośnie i zajęłam miejsce pomiędzy Harrym a Zaynem.
- Hej. - powiedzieli równocześnie.
- Isabell... - usłyszałam cichy szept dobiegający z końca stołu, jednak zignorowałam to. Chłopcy patrzyli na mnie wyczekująco.
- Co jemy ? Umieram z głodu !
- Bell.. - usłyszałam znów. Zagotowało się we mnie słysząc to zdrobnienie wypowiedziane z jej ust. Harry widząc moje zdenerwowanie złapał mnie za rękę, którą trzymałam pod stołem, za co byłam mu strasznie wdzięczna. Posłałam w jego stronę najpiękniejszy z moich uśmiechów. Liam widząc sytuacje starał się ją jakoś załagodzić.
- Kurczak. Zayna nie namówisz na nic innego. - powiedział, za co wybuchliśmy śmiechem, a mulat zgromił nas wzrokiem.
- Oj Zayn, spokojnie, nie denerwuj się. - puściłam mu oczko. - Wszyscy uwielbiamy kurczaka tak samo jak ty.
- Ja się wcale nie denerwuje tylko.. - zaczął się tłumaczyć, ale przerwała mu Elizabeth. Znowu...
- Isabell, porozmawiajmy. - nawet na nią nie spojrzałam. Wzięłam tylko głęboki wdech i cicho wypuściłam powietrze. Jedliśmy w ciszy czasami tylko posyłając sobie krótkie spojrzenia. Na Elizabeth nikt nawet nie spojrzał. Teraz już byłam pewna, że Harry zdążył już wszystkich poinformować kim dla mnie jest, a raczej kim dla mnie była.
- Czy ty możesz wreszcie mnie wysłuchać, a nie zachowywać się tak jakbym zrobiła coś niewybaczalnego ?! - wybuchła. Na te słowa zakrztusiłam się kurczakiem, którego aktualnie miałam w buzi. Zaczęłam kaszleć, a chłopcy wstali z miejsc i zaczęli klepać mnie po plecach. Szeptali tylko co jakiś czas „spokojnie, nie krzycz”, ale tak, żebym tylko ja mogła usłyszeć. Harry znów chwycił mnie za rękę, którą ścisnęłam tak mocno, że na jego twarzy pojawił się grymas bólu. Posłałam mu przepraszające spojrzenie i skierowałam, pełny gniewu i złości, wzrok na Elizabeth.
- Isabell, posłuchaj. - zaczęła.
- Nie. To ty posłuchaj. - zaczęłam opanowanie, jednak z każdą chwilą traciłam cierpliwość. - Zjawiasz się w moim – i tu skierowałam wzrok na chłopców – w naszym – dodałam spokojniej – domu i zaburzasz cały porządek, jaki tu panował ! Nie dość ci, że zniszczyłaś moje życie, będziesz jeszcze je rujnować dla moich przyjaciół ?! Nie pozwolę ci na to ! Nie wiem, jak śmiesz twierdzić, że nie zrobiłaś nic niewybaczalnego, że to taka tam błahostka ! Byłaś moją pieprzoną przyjaciółką ! Osobą, której ufałam, rozumiesz ?! Ułożyłam już sobie wszystko, nie masz pojęcia ile mnie to kosztowało – i tu znowu zwróciłam się do chłopców – ile osób przy tym raniłam. A ty nagle znowu burzysz to, na co tak długo pracowałam !
- Tak się składa, że ty też byłaś moją przyjaciółką, a teraz krzyczysz i zwalasz wszystko na mnie ! Jakbym tylko ja zawiniła ! Spójrz na siebie ! Wcześniej taka nie byłaś, wcześniej zrozumiałabyś to wszystko, nie czepiałabyś się mnie o byle gówno ! Nie rozumiesz, że zależało mi na nim ?! Cholernie się zakochałam, ciężko mi było wybrać pomiędzy przyjaźnią a miłością, a ty mi to jeszcze bardziej utrudniałaś ! - krzyczała.
- Jak śmiesz zwalać to na nią ?! Ona straciła rodziców ! Co ty byś zrobiła w takiej sytuacji ?! Myślałaś o tym ?! Jak żyłabyś ze świadomością, że nie masz rodziców i do tego najlepsza przyjaciółka cię olała ?! Fajnie by ci było ?! - wrzeszczał na nią. On stanął w mojej obronie, a mi żadne słowa nie mogły przejść przez usta. Byłam w ogromnym szoku, z resztą tak jak pozostali. Wszyscy siedzieliśmy i patrzyliśmy na niego zdziwionym wzrokiem. Elizabeth słysząc jego słowa wstała i po prostu wyszła. Po chwili można było usłyszeć trzask drzwi i żałosny szloch. Chłopacy wyszli z kuchni zostawiając nas samych.
- Ja... przepraszam, chyba nie powinienem się mieszać... w końcu to twoje... - nie dałam mu dokończyć. Wstałam z krzesła i przytuliłam się do niego.
- Dziękuję Harry, dziękuję. 

~*~

Cześć kochani ! 
Żeby nie przedłużać, podziękuję wam tylko za wszystkie komentarze i wyświetlenia.
Przejdę do sedna sprawy.
Zostałam nominowana do Liebster Awards <zapewne każda z was wie o co chodzi>, co było dla mnie ogromnym szokiem.
Dziękuję Kasi za nominacje. :*
NIE DODAM NASTĘPNEGO ROZDZIAŁU BEZ 5 KOMENTARZY. 

Oto 11 pytań, na które mam odpowiedzieć:
1. Co zainspirowało Was do pisania ? 
Szczerze mówiąc, nie wiem. Wszyscy zawsze mi mówili, że mam talent, więc za namowami przyjaciół postanowiłam założyć bloga. :)
2. Daje wam to przyjemność, czy czasami czytelnicy "wymuszają" na was rozdział ? 
Przyjemność, zdecydowanie.
3. Jakie kraje chciałybyście odwiedzić ? 
Londyn i Nowy Jork.
4. W jakich krajach/miastach chciałybyście zamieszkać ?
Londyn. Coraz częściej rozważam przeprowadzkę tam.
5. Jakich zespołów/muzyki najczęściej słuchacie ?
Cold Play, One Direction, Maroon 5. Preferuję pop.
6.Lubicie oglądać horrory ?
Nie przepadam. :)
7. Film czy teatr ? 
Film.
8. Macie jakiś ulubiony przedmiot ?
Nie wiem, czy chodzi tu o przedmiot szkolny, ale jeżeli tak, to biologia. :)
9. Lubicie One Direction ?
Oczywiście. 
10. Oglądacie często TV ?
Raczej nie.
11. Rower czy rolki ?
Rolki, zdecydowanie. 

A oto moje nominacje :

No i pytania :
1. Co motywuje Cię do pisania ?
2. Jakie wspomnienie nasuwa Ci się najszybciej, gdy myślisz o dzieciństwie ?
3. Co znaczy dla Ciebie słowo "przyjaźń" ?
4. Wierzysz w miłość od pierwszego wejrzenia ?
5. Dlaczego akurat do One Direction zapawałaś sympatią ?
6. Od kiedy jesteś Directioners ?
7. Jaka jest Twoja najważniejsza rzecz w życiu ?
8. Czy Twoi znajomi wiedza o tym, że masz bloga ?
9. Co robisz w wolnym czasie ?
10. Która piosenka z THM jest najbliższa Twojemu sercu ?
11. Co chcesz wiedzieć o przyszłości ?

5 komentarzy:

  1. A Ty znowu z tymi pięcioma komentarzami xd
    Ten rozdział stał się moim ulubionym, zdecydowanie ulubionym. Jak to czytam to cała się trzęsę, masakrycznie mocno przeżywam tę część. Raczej długo będę o niej myślała. Kocham ♥
    Gratuluję L.A. <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie mam pojęcia co napisać. Pokochałam to opowiadanie od samego początku. Jest w nim tyle emocji. Jak siedzę i czytam to nieraz wstrzymuje oddech. Najbardziej ciekawi mnie to dlaczego Elizabeth nie może zrozumieć swojego błędu. Wcale się nie dziwie Belli pewnie zrobiłabym to samo. Ten rozdział zdecydowanie jest moim ulubionym, zresztą ten blog też <3

    http://love-story-1d-opowiadanie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Na wstępie chciałam bardzo Ci podziękować za nominację :*
    Dziękuję na prawdę! :)

    Pozwolisz, że na twoje pytania odpowiem tutaj?
    A więc tak:
    1. Jest kilka czynników, które sprawiają, że mam ochotę pisać... M.in: muzyka (to piosenki 1D bardzo mi pomagają i to po części dzięki nim oraz zespołowi zaczęłam publikować opowiadania, ale to dość długa historia...); komentarze, które dostaję na swoich blogach oraz czytanie książek :)
    2. Takim czymś jest chyba ... pewnego rodzaju beztroska (jeśli wiesz o co mi chodzi). Mam na myśli to, że mając 5-6 lat nie martwiłam się wtedy szkołą i różnego rodzaju problemami. A teraz jest zupełnie inaczej...
    3. Bezgraniczne zaufanie.
    4. Tak, choć sama czegoś takiego nie doświadczyłam :)
    5. Najbardziej w nich ujęło mnie to, że pomimo wszelkich przeciwności i wielu głosów na "NIE", nie bali się walczyć o swoje marzenia. Tak. To chyba najbardziej przeważyło szalę ;) I to jest też jeden z powodów, dla których zaczęłam sama publikować swoje opowiadania :P
    6. Od grudnia 2011 roku :).
    7. Moim głównym celem jak na razie jest uwierzenie w siebie i swoje mocne strony oraz pokonanie ogromnej nieśmiałości ;) (Z tym wszystkim mam wielki problem... )
    8. Wszyscy, których lubię :)
    9. Oprócz pisania, lubię czytać książki, rysować i słuchać muzyki :)
    10. Całkowicie skradł mi serce utwór : "They Don't Know About Us". Jest moją bez wątpienia ukochaną piosenką ze WSZYSTKICH znanych mi piosenek. Nie wiem dlaczego, ale tak właśnie jest...
    11. Wolę żyć w niewiedzy, niż wiedzieć i martwić się na zapas :D

    Jeszcze raz dziękuję :)
    Życzę sukcesów wpisaniu oraz WENY ;*
    Pozdrawiam.
    Paula Styles - Payne
    6.

    OdpowiedzUsuń
  4. zostałaś nominowana do bosz nie pamiętam nazwy u mnie na blogu szczegóły.

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy