NASTĘPNY ROZDZIAŁ = 5 KOMENTARZY
Bywają dni, o
których chcemy jak najszybciej zapomnieć, których mamy serdecznie
dość i modlimy się aby się skończyły. Narzekamy wtedy na cały
świat, wyzywamy wszystkich. Ból, złość i smutek zapełniają
wtedy całkowicie miejsce w naszym sercu. A jak my wtedy reagujemy ?
Nie chce nam się wyrzucić tych uczuć z siebie, wręcz przeciwnie.
Potęgujemy je. Zapominamy o radościach które nas spotkały, o
wydarzeniach, kiedy byliśmy szczęśliwi. A złość rośnie z
każdą sekundą, z każdą łzą, z każdą, nawet najmniejszą,
iskrą cierpienia, a wtedy... Rozpadamy się.
***
- Ty mi dziękujesz ?
Ty Isabell Mollow mi dziękujesz ? Co za zmiana, jestem w szoku ! -
zaśmiał się, a ja razem z nim.
- Głupi jesteś. -
uderzyłam go w ramię i pokazałam język.
- Ranisz mnie. -
udawał że płacze.
- Oj no Harruś,
przepraszam, nie gniewaj się na mnie. - zrobiłam minę smutnego
psiaczka starającego się nie wybuchnąć, co dawało
zapewne komiczne połączenie. Loczek, jakby chcąc utwierdzić mnie
w tym przekonaniu, parsknął śmiechem. Już po chwili oboje
leżeliśmy na kafelkach w kuchni i zanosiliśmy się naprawdę
głośnym chichotem, prawie płacząc. Jakby tego było mało Harry
usiadł na mnie i zaczął łaskotać. Trafił w mój najczulszy
punkt, nawet o tym nie wiedząc. Zaczęłam krzyczeć aby mnie
puścił, ale niestety on nic sobie z tego nie robił. Jak na
zawołanie w kuchni zjawiła się pozostała czwórka One Direction,
a gdy zobaczyli co się dzieje wybuchnęli głośnym śmiechem.
- Jak dzieci... -
skomentował Liam, gdy już się uspokoiliśmy.
- No widzisz,
Tatuśku, będziesz miał doświadczenie na przyszłość. -
powiedziałam, na co on zgromił mnie wzrokiem. - Oj dobra, dobra,
nie patrz tak, boję się. - zrobiłam smutną minkę i schowałam
się za Zayna.
- Nieważne. -
westchnął Li. - Lepiej powiedz, co zrobisz z nią. - zaakcentował
ostatnie słowo. Wszyscy zapewne od razu się domyślili o kogo
chodzi.
- Nic, a niby co mam
zrobić ?
- Zamierzasz pozwolić
jej tu mieszkać ? - zapytał wyraźnie zdziwiony Niall.
- Tak, blondasie –
uśmiechnęłam się. - Chce sobie tu mieszkać, to niech mieszka.
Może się z nią zaprzyjaźnicie. - na te słowa blondyn zakrztusił
się jednym z żelków, które aktualnie jadł.
- Żartujesz ? Jak
moglibyśmy z nią rozmawiać, nie wspomnę już o zaprzyjaźnianiu
się, gdy zrobiła ci to, co zrobiła. - oburzył się Harry.
- Spokojnie. Ludzie
się zmieniają, no nie ? Ja jestem tego świetnym przykładem.
Dajcie jej szanse, może...
- Nie. - przerwał mi
Zayn. - Jesteśmy po twojej stronie Isa, będziemy cię wspierać, a
wsparciem nie można nazwać zaprzyjaźnianie się z... nią. -
skrzywił się na wspomnienie jej osoby, a w moich oczach pojawiły
się łzy. Łzy radości. Wreszcie znalazłam prawdziwych
przyjaciół.
- Ej, mała, co jest
? - zapytał Lou, gdy dostrzegł pojedynczą łzę spływającą po
moim policzku. - Nie płacz wszystko będzie dobrze.
- Już jest wszystko
dobrze, Lou. Jest dobrze dzięki wam. - powiedziałam a chłopcy
zrobili grupowe „ooo”. - Dziękuję. - szepnęłam po czym
wtuliłam się w każdego z nich. - Dobra dzieci, koniec tych
czułości, do łóżek, szybciorem ! - powiedziałam, a chłopcy
szybko udali się na górę, mrucząc pod nosem jakieś niewyraźne
słowa typu „za kogo ona się uważa ?” albo „najpierw tuli, a
potem krzyczy”, lub też „ to ja testem od rozkazywania”. Na
to ostatnie cicho się zaśmiałam... Och ten Liam. Usłyszałam
ciche westchnięcie z końca pomieszczenia. Obróciłam się na
pięcie i zobaczyłam zamyśloną twarz Harrego.
- Loczuś ! Nie
słyszałeś co mówiłam ? Do łóżka ! - krzyknęłam ze
śmiechem, myślałam, że zareaguje tak samo, ale pomyliłam się.
Wydał z siebie jedynie kolejne westchnięcie. - Hazz, co jest ?
- Co ? A nie, nic. -
zmieszał się. - To ja już pójdę do siebie, dobranoc. -
powiedział i po cmoknięciu mnie w policzek udał się na górę.
Długo zastanawiałam się nad jego zachowaniem i szczerze mówiąc
nie mogłam nic sensownego wymyślić.
Poszłam do swojego
pokoju dochodząc do wniosku, że dziś już raczej nie dostanę
nagłego oświecenia, wręcz przeciwnie – moje zmęczenie sięgało
zenitu. Postanowiłam porozmawiać z nim jutro. Przecież tego tak
nie zostawię, od teraz Harry jest moim przyjacielem, a ja dla
przyjaciół zrobię wszystko, dosłownie.
***
Była jakaś trzecia nad ranem, a ja strasznie zgłodniałam. A przecież mój żołądek
nie pozwoli mi zasnąć, dopóki go nie zapełnię, tak więc udałam
się do kuchni. Wyszłam na korytarz starając się być naprawdę
cicho, żeby nikogo nie obudzić, co oczywiście mi nie wyszło, bo
na progu potknęłam się i upadłam na podłogę tłukąc sobie przy
tym kolana.
- Cholera. - zaklęłam
pod nosem i podniosłam się. Do pokonania zostały mi już tylko
schody i kawałek korytarza. Dziękowałam za to Bogu, bo znając
mnie, dłuższa wędrówka po ciemku mogłaby skończy się w
najlepszym wypadku trafieniem do szpitala z połamanymi kośćmi.
Weszłam do kuchni
nie zwracając uwagi na siedzącą już Elizabeth i podeszłam do
lodówki, w której jak na złość było tylko mleko, którego nie
znoszę, ale biorąc pod uwagę okoliczności wzięłam karton i
nalałam sobie trochę jego zawartości do szklanki.
- Myślałam, że nie
lubisz mleka. - usłyszałam cichy szept, na który nie
odpowiedziałam. - Isabell... nie możemy spokojnie porozmawiać ?
Tak jak kiedyś ? Bez krzyków i wyzywania się nawzajem ? Dobrze
wiesz, że to nic nie da. A naszą przyjaźń da się odbudować. -
mówiła nieśmiało. Najwidoczniej bała się mojej reakcji.
- Nie. - powiedziałam
stanowczo. - Nie możemy porozmawiać, bo nie mamy o czym. -
obróciłam się na pięcie i wyszłam z pomieszczenia udając się
na górę.
Z perspektywy Elizabeth.
Wyszła. Znowu.
Próbuję z nią porozmawiać, ale ona nie daje mi nawet dojść do
słowa. Mam dość starania się o jej przyjaźń, ale z drugiej
strony nikt nie jest mi bliższy od niej. Jasne, że czuję się
winna. Gdyby nie ja ona nie musiałaby tak bardzo cierpieć,
przeżywać tego tak mocno. Mogłabym być przy niej, mówić, że
sobie poradzi, że ma we mnie wsparcie. Ale wyjechałam i szczerze
mówiąc ten wyjazd był najlepszym co mnie w życiu spotkało.
Niektórzy pewnie będą uważać, że jestem straszną egoistką,
ale nie można całe życie myśleć tylko i wyłącznie o innych,
prawda ? Tak przynajmniej uważam i raczej nic nie jest wstanie
zmienić moich poglądów.
- Nie możesz pić w
swoim pokoju ? - usłyszałam szorstki, nieprzyjemny głos.
- Mogę. -
odpowiedziałam spokojnie.
- To idź tam i nie
wychodź z niego najlepiej przez cały pobyt w tym domu. -
najwidoczniej Isabell zdążyła nastawić już wszystkich przeciwko
mnie.
- Wydawało mi się,
że teraz to też mój dom. - próbowałam być opanowana, jednak
cała telepałam się ze strachu.
- Dobrze powiedziane.
Wydawało ci się. To nigdy nie będzie twój dom, zapamiętaj to.
Isa jest naszą przyjaciółką i nie pozwolimy ci jej skrzywdzić.
Jeżeli przez ciebie choćby jedna łza spłynie po jej policzku
będziesz mogła pożegnać się z Londynem. - mówił twardo i
wyraźnie, jednak nie mogłam rozpoznać jego głosu. Pod moimi
powiekami zaczęły zbierać się łzy, których on na szczęście
nie widział, bo było ciemno. Bałam się, ale jednocześnie
buzowała we mnie niemała złość. Jak ona mogła ? Nastawiła
wszystkich przeciw mnie i myśli, że pozbędzie się mnie z tego
domu ? Jeżeli tak – jest w dużym błędzie.
Z perspektywy Isabell.
Weszłam po schodach
na piętro. W domu panowała tak ogromna cisza, że słyszałam nawet
bicie własnego serca. Cicho otworzyłam drzwi prowadzące do swojego
pokoju i szybko wskoczyłam do łóżka. Przewracałam się z boku na
bok aby znaleźć odpowiednią pozycję do spania, jednak na marne.
Łóżko wydawało mi się teraz wyjątkowo niewygodne, czułam każdą
jego sprężynę co strasznie mnie irytowało. W końcu wstałam,
podniosłam rolety i usiadłam na parapet. Wpatrywałam się w
gwiaździste niebo. Już nie pamiętam, kiedy ostatni raz to robiłam,
co w moim przypadku jest strasznie dziwne, bo w Nowym Jorku to było
obowiązkowym punktem na mojej liście rzeczy do zrobienia, nieważne
gdzie byłam.
Gwiazdy dawały mi
swego rodzaju ukojenie i spokój. Uwielbiałam przyglądać się im i
szukać tej najjaśniejszej i największej. Mogłam to robić
godzinami a i tak nigdy nie miałam dość. Pamiętam, jak wyjechałam
z rodzicami na wakacje do Bułgarii, gdzie we trójkę leżeliśmy na
kocu i patrzyliśmy w niebo.
Łzy zaczęły mi
napływać do oczu, więc szybko odgoniłam myśli o rodzicach. W
pewnym momencie usłyszałam szloch. Z początku myślałam, że
przesłyszałam się, jednak po chwili znowu ten charakterystyczny
odgłos zahuczał w mojej głowie. Szybko zeskoczyłam z parapetu i
wyszłam z pokoju. Podchodziłam do każdych drzwi i nasłuchiwałam.
W końcu odnalazłam swój cel. Cichutko weszłam do środka.
- Kimkolwiek jesteś
lepiej wyjdź. - usłyszałam cichy, niewyraźny głos. Starałam
się zlokalizować miejsce z którego on dobiega, co nie było łatwe
biorąc pod uwagę ciemność jaka panowała w pokoju. Nie zraziłam
się słowami chłopaka, wręcz przeciwnie – jeszcze bardziej
utwierdziły mnie w przekonaniu, że coś jest nie tak.
Wreszcie po kilku
długich chwilach dostrzegłam zarys sylwetki przyjaciela. Siedział
skulony na podłodze. Nie wahając się długo usiadłam koło niego
i mocno przytuliłam, co spotęgowało szloch chłopaka.
- Nikt nie jest wart
twoich łez, Lou.
~*~
Dziękuję za już drugą nominację do Liebster Awards. Tym razem od Anonimowej. :)
Żeby nie przedłużać.. :
1. Czy podoba Ci się twoje opowiadanie.?
Szczerze ? Nie jest złe.
2. Od którego roku piszesz?
Zaczęłam mniej więcej gdy miałam 11 lat.
3. Jakie masz zainteresowania ( oprócz literatury)
Fotografia.
4. Jaka jest twoja ulubiona piosenka 1D.?
Nie umiem wybrać jednej. :)
5. Jakiego członka one direction lubisz najmniej i dlaczego?
Każdego lubię tak samo mocno.
6. Czy wiesz czemu Zayn nie zaśpiewał w piosence Rock me?
Nie wiem, szczerze mówiąc nawet nie zauważyłam, ze nie zaśpiewał...
7. czy są piosenkarze, na których koncert chciałabyś iśc bardziej niż na koncert 1D?
Nie. :)
8. Czyj głos z zespołu one... podoba Ci się najbardziej.?
Zdecydowanie Harrego.
9. Jaka jest twoja ulu. potrawa?
Chyba nie mam ulubionej. :)
10. Ile czasu dziennie spędzasz na komputerze?
Za dużo...
Dlaczego takie krótkie?!?!?! >:D
OdpowiedzUsuńNie ogarniam dlaczego Lou płacze...;c
Biedny Louis ! Fajnie, że Isa się zmieniła i zdjęła tą wredną maskę... Mam jeszcze nadzieję, że będzie z Harrym, ale to takie złudne nadzieję. Zreztą zrobisz jak będziesz chciała. Rozdział jak zawsze super <3
OdpowiedzUsuńhttp://love-story-1d-opowiadanie.blogspot.com/
Nie lubię pisać komentarzy pod Twoimi opowiadaniami, Misiek, bo nigdy nie umiem napisać nic sensowniejszego niż to, że są świetne. No cóż, ponownie użyję banalnego zwrotu - jest wspaniały ♥
OdpowiedzUsuńna http://why-dont-they-stay-young.blogspot.com/ pojawił się nowy rozdział, zapraszam ;)
OdpowiedzUsuńLou boli palec i dlatego płacze, ja to wiem xd
OdpowiedzUsuńgratuluję kolejnej nominacji :)
czekam na rozdział >;D