Następny rozdział = 6 komentarzy
Sekunda, minuta,
godzina? Nie wiem ile czasu już minęło, nie chcę tego wiedzieć.
Jest mi tak cholernie dobrze. Tutaj. Teraz. Z nim. Nie myśleliśmy o
przyszłości, liczyła się tylko teraźniejszość, tylko ta
chwila, która mogłaby trwać wiecznie. Nadal czuję dotyk jego
warg, jego ręce, które błądziły po moich plecach, jego
przyśpieszony oddech. To wszystko doprowadza mnie do szału, obłędu.
Słyszałam bicie
jego serca, teraz była to dla mnie najwspanialsza muzyka, której
mogłabym słuchać godzinami. Jego klatka piersiowa unosiła się i
opadała miarowo, spokojnie. Dłonie bawiły się kosmykami moich
włosów, a usta co chwilę muskały moje czoło. Czułam się przy
nim tak bardzo bezpiecznie.
- Proszę, powiedz,
że dla ciebie to też coś znaczyło. - szepnęłam bojąc się
odpowiedzi. Milczał, a ja czułam jak jego serce przyśpiesza, a
oddech staje się płytszy. - Harry, proszę... błagam, powiedz
coś, cokolwiek. - zacisnęłam ręce w pięści, tak jakby to miało
mi pomóc w opanowaniu emocji.
- Trudno ubrać w
słowa to co do ciebie czuję, Bell. - powiedział spokojnie. - To
jest tak bardzo głębokie. - przejechał palcami po moim karku
wywołując przy tym miliony dreszczy przebiegających po moim
ciele. - Uwielbiam jak drżysz. - uśmiechnął się lekko ukazując
przy tym swoje niesamowite dołeczki. - Uwielbiam twój uśmiech,
uwielbiam sposób w jaki odgarniasz włosy, uwielbiam jak wymawiasz
moje imię, uwielbiam twoje wybuchy złości, uwielbiam dotyk twoich
warg. Uwielbiam ciebie całą, Bell, tak cholernie mocno i
niezaprzeczalnie cię uwielbiam. - mówił, a po moich policzkach
ciekły łzy. Łzy szczęścia. Byłam szczęśliwa, to on mnie
uszczęśliwiał. - Powiedziałem coś nie tak, prawda?
- Ja czuję to samo
Hazz. - szepnęłam, jego uśmiech momentalnie się powiększył, a
moje serce zaczęło bić szybciej. Milczeliśmy. Rozkoszowaliśmy
się nawzajem swoją obecnością, to wystarczyło, słowa były
zbędne. Błądziłam dłońmi po jego torsie, który okryty był
cienkim materiałem białej koszulki, on nadal bawił się moimi
włosami, a mnie znów ogarnęło uczucie bezgranicznego szczęścia.
***
- Powiedz im, że
zaraz zejdę. - krzyknęłam do Harrego, który już wychodził z
pokoju.
- Dobra, ale lepiej
się pospiesz, bo chłopcy się niecierpliwią.
- Będę za dwie
minuty. - stałam przed lustrem w łazience i uśmiechałam się do
swojego odbicia. Na moich policzkach można było dostrzec dwa, duże
rumieńce, a w oczach tańczące iskierki. Nie spodziewałam się
tego, że wystarczy jedna osoba aby osiągnąć pełnie szczęścia.
Jedna, jedyna osoba, która uszczęśliwia nawet swoją obecnością.
Uśmiechnęłam się
ostatni raz i wyszłam z łazienki. Kierowałam się do kuchni, w
której czekali chłopcy z kolacją.
- Dzień dobry. -
powiedziałam po wejściu do pomieszczenia.
- Chyba dobry
wieczór. - poprawił mnie Zayn, któremu pokazałam język, a
następnie usiadłam przy stole naprzeciwko Harrego.
- Gdzie Lou? -
zapytałam, gdy nigdzie nie dostrzegłam marchewkowego, co trochę
mnie zaniepokoiło.
- Powiedział, że
nie jest głodny. - odpowiedział mi Liam. Wszyscy jedliśmy w
milczeniu, wyjątkowo skupieni na tym, co mieliśmy na talerzach.
Panowała dziwna atmosfera. Tylko ja z Harrym posyłaliśmy sobie co
jakiś czas uśmiechy i spojrzenia, co z uwagą obserwował Niall.
- Dobra, dość tego.
- powiedział. - Gadać, co się stało? - popatrzył wymownie na
naszą dwójkę.
- A co miało się
stać? - odpowiedział mu Harry.
- Ty – i tu wskazał
na Loczka – jesz ziemniaki łyżką, a ty – skierował wzrok na
mnie – mieszasz widelcem herbatę, do której dosypałaś soli. -
mówił, a reszta parsknęła śmiechem. - Więc... powiecie nam,
czy mamy wyciągać z was to siłą?
- Drogi, kochany
przyjacielu – zaczął Harry posyłając mi pytające spojrzenie,
na co ledwo dostrzegalnie, pokręciłam przecząco głową. - Nie
masz czego z nas wyciągać, bo nic się nie wydarzyło. Po prostu
rozmawialiśmy. - skończył, a reszta prychnęła i wyszła.
Wstałam z krzesła i zaczęłam wkładać naczynia do zmywarki.
Nagle na karku poczułam oddech Harrego, co już kolejny raz,
spowodowało, że zadrżałam. Odwróciłam się twarzą do niego
tym samym zmniejszając przestrzeń dzielącą nas do minimum.
- Zamierzamy im
powiedzieć o tym co się wydarzyło? - zapytał.
- Przecież nic się
nie wydarzyło, tylko rozmawialiśmy. - powiedziałam na co oboje
się uśmiechnęliśmy. - Powiemy, jeżeli tego chcesz.
- A ty chcesz?
- Chcę. - szepnęłam
w jego usta.
- Mówiłem ci już,
że uwielbiam jak drżysz?
- Coś wspominałeś.
- uśmiechnęłam się. - Zrobisz coś dla mnie?
- Wszystko.
- Porozmawiaj z nim.
- musnęłam jego wargi i poszłam na górę.
Z perspektywy
Harrego.
Stałem pod drzwiami
do pokoju Louisa i czekałem aż powie, że mogę wejść. Przebierał
się, co trwało już dość długo, ale nie przeszkadzało mi to,
mogłem czekać nawet godziny. Potrzebowałem rozmowy z nim jak
niczego innego, cała złość i smutek uleciały ze mnie jak
powietrze z przebitej opony, a zastąpiło je ogromne szczęście i
radość.
- Cześć Lou, jak
się trzymasz? - zapytałem, gdy już otrzymałem pozwolenie do
przekroczenia progu pokoju. Chłopak spojrzał na mnie z
zaskoczeniem w oczach.
- Co?
- Jak się trzymasz?
- powtórzyłem nieco wolniej.
- Jak ja się
trzymam? Wydawało mi się, że to nie ja musiałem słuchać jak
mój najlepszy... - zaczął mówić, ale przerwałem mu.
- Było-minęło. Nie
wracajmy do tego.
- Przepraszam Hazz. -
szepnął. Nie gniewałem się na niego, wręcz cieszyłem się, że
mój Lou wrócił. Położyliśmy się na łóżku i rozmawialiśmy.
Było tak jak kiedyś, jeszcze za czasów X-Factora. Teraz wiem,
za czym tak bardzo tęskniłem.
- No więc mów, o co
chodzi? - zapytał, gdy skończyliśmy omawiać jego zerwanie z
Eleanor. Szczerze mówiąc na początku nie zrozumiałem o co chodzi,
ale gdy uświadomił mnie, że uśmiecham się do lampy natychmiast
oprzytomniałem.
- Chodzi o Isabell.
My...
- Jesteście razem? -
przerwał mi widocznie podekscytowany. Nie dziwię mu się, już
wiele razy opowiadałem mu o moich uczuciach do tej dziewczyny.
- Nie, ale...
- Całowaliście się?
Powiedziałeś jej co czujesz? - mówił jak zaczarowany.
- W pewnym...
- Powiedziałeś
czy...
- Lou daj mi
skończyć! - ryknąłem, a chłopak się przestał mówić.
Opowiedziałem mu wszystko od przyjścia Bell do mojego pokoju po
rozmowę w kuchni, a ten słuchał z zapartym tchem, jakby to była
najwspanialsza opowieść, jaką kiedykolwiek usłyszał. - Powiesz
coś? - zapytałem, gdy po kilku minutach on nadal siedział bez
ruchu.
- Kiedy zamierzasz
się powiedzieć co czujesz tak naprawdę? - zaakcentował ostatnie
słowo i spojrzał na mnie wyczekująco.
- Nie wiem, Lou. Boję
się, że ona nie czuje tego samego.
- Przecież ci to
powiedziała. Harry... - obrócił się na bok, tak aby patrzeć mi
w oczy i mówił spokojnie. - Musisz jej uświadomić co czujesz,
bądź z nią szczery. To tobie się wypłakiwała, z tobą
żartowała, śmiała się. To tobą się najbardziej przejmuje, to
przy tobie opanowywała złość. To dzięki tobie zaczęła się
uśmiechać. Tobie zaufała. Myślisz, że naprawdę nie odwzajemnia
twojego uczucia?
- Dziękuję Boo
Bear, jesteś wielki. - uświadomiłem sobie jakie mam szczęście.
Piątka wspaniałych przyjaciół, dla których poświęciłbym
życie – z wzajemnością. Kochająca i wspierająca mnie rodzina.
I Isabell. Dziewczyna, którą kocham.
~*~
Hej dziewczyny!
Bardzo dziękuję za komentarze pod ostatnim rozdziałem, strasznie motywują mnie do pisania <z którym nie wyrabiam, ale co tam>. ;)
Tym razem czekam na 6, ale myślę, że sobie poradzicie. ;p
Wyświetleń jest już ponad 1 400 i z każdym dniem ta liczba rośnie. ♥
OBY TAK DALEJ !
Wyświetleń jest już ponad 1 400 i z każdym dniem ta liczba rośnie. ♥
OBY TAK DALEJ !
Przechodząc do rozdziału; wiem, że jest krótki, za co strasznie przepraszam, ale chciałam zacząć scenkę pomiędzy Harrym i Isabell w następnym, bo z pewnością nie będzie krótka. ;)
Aj lof ju al wery macz. ♥
Evil.
Do momentu, kiedy wspomniałaś o koszulce, myślałam o czymś.. no, że łączyło ich już coś więcej xd
OdpowiedzUsuńKrótkie >:D
czekam na następną część ♥
Hahaha, haj fajf :D
UsuńNo i co ja mogę powiedzieć, Misiek? Chyba jedynie to, czego dziś się już ode mnie dowiedziałaś - mój dobór słownictwa jest bardzo ograniczony, jeśli chodzi o opinie na temat Twoich opowiadań. ♥
No w końcu sie pocałowali i wgl ! Boże jaka jestem szczęśliwa ! Przeżywam wszystko tak samo mocno jak oni w ty opowiadaniu. Chyba ześwirowałam, ale co tam. Boże czekam z niecierpliwością na nexta <3 No ludzie komentować szybko !
OdpowiedzUsuńTak przy okazji zapraszam na mojego nowego bloga :)
http://pain-and-love-1d.blogspot.com/
Rozdział cudowny! Kocham tego bloga, kocham twój styl pisania <3
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejną część ;)
Ten rozdział to magia :)
OdpowiedzUsuńSuper , dopiero znalazłam tego bloga a już go kocham :)
OdpowiedzUsuńCzekam na next !
Hej. Znalazłam wczoraj twój blog i dziś go czytałam. Normalnie nie mogłam się doczekać dalszego ciągu.
OdpowiedzUsuńZastanawia mnie tylko to:
- Elizabeth przyjechała do nich z ojcem. Wcześniej była mowa, że wyjechała do Hiszpani z chłopakiem. C się stało z tym chłopakiem?
Kocham to, jak piszesz. Czekam na następny.
Pozdrawiam,
Patt_^^