poniedziałek, 17 grudnia 2012

Chapter Eleventh.

Następny rozdział = 6 komentarzy

Sekunda, minuta, godzina? Nie wiem ile czasu już minęło, nie chcę tego wiedzieć. Jest mi tak cholernie dobrze. Tutaj. Teraz. Z nim. Nie myśleliśmy o przyszłości, liczyła się tylko teraźniejszość, tylko ta chwila, która mogłaby trwać wiecznie. Nadal czuję dotyk jego warg, jego ręce, które błądziły po moich plecach, jego przyśpieszony oddech. To wszystko doprowadza mnie do szału, obłędu.
Słyszałam bicie jego serca, teraz była to dla mnie najwspanialsza muzyka, której mogłabym słuchać godzinami. Jego klatka piersiowa unosiła się i opadała miarowo, spokojnie. Dłonie bawiły się kosmykami moich włosów, a usta co chwilę muskały moje czoło. Czułam się przy nim tak bardzo bezpiecznie.
- Proszę, powiedz, że dla ciebie to też coś znaczyło. - szepnęłam bojąc się odpowiedzi. Milczał, a ja czułam jak jego serce przyśpiesza, a oddech staje się płytszy. - Harry, proszę... błagam, powiedz coś, cokolwiek. - zacisnęłam ręce w pięści, tak jakby to miało mi pomóc w opanowaniu emocji.
- Trudno ubrać w słowa to co do ciebie czuję, Bell. - powiedział spokojnie. - To jest tak bardzo głębokie. - przejechał palcami po moim karku wywołując przy tym miliony dreszczy przebiegających po moim ciele. - Uwielbiam jak drżysz. - uśmiechnął się lekko ukazując przy tym swoje niesamowite dołeczki. - Uwielbiam twój uśmiech, uwielbiam sposób w jaki odgarniasz włosy, uwielbiam jak wymawiasz moje imię, uwielbiam twoje wybuchy złości, uwielbiam dotyk twoich warg. Uwielbiam ciebie całą, Bell, tak cholernie mocno i niezaprzeczalnie cię uwielbiam. - mówił, a po moich policzkach ciekły łzy. Łzy szczęścia. Byłam szczęśliwa, to on mnie uszczęśliwiał. - Powiedziałem coś nie tak, prawda?
- Ja czuję to samo Hazz. - szepnęłam, jego uśmiech momentalnie się powiększył, a moje serce zaczęło bić szybciej. Milczeliśmy. Rozkoszowaliśmy się nawzajem swoją obecnością, to wystarczyło, słowa były zbędne. Błądziłam dłońmi po jego torsie, który okryty był cienkim materiałem białej koszulki, on nadal bawił się moimi włosami, a mnie znów ogarnęło uczucie bezgranicznego szczęścia.

***

Powiedz im, że zaraz zejdę. - krzyknęłam do Harrego, który już wychodził z pokoju.
- Dobra, ale lepiej się pospiesz, bo chłopcy się niecierpliwią.
- Będę za dwie minuty. - stałam przed lustrem w łazience i uśmiechałam się do swojego odbicia. Na moich policzkach można było dostrzec dwa, duże rumieńce, a w oczach tańczące iskierki. Nie spodziewałam się tego, że wystarczy jedna osoba aby osiągnąć pełnie szczęścia. Jedna, jedyna osoba, która uszczęśliwia nawet swoją obecnością.
Uśmiechnęłam się ostatni raz i wyszłam z łazienki. Kierowałam się do kuchni, w której czekali chłopcy z kolacją.
Dzień dobry. - powiedziałam po wejściu do pomieszczenia.
- Chyba dobry wieczór. - poprawił mnie Zayn, któremu pokazałam język, a następnie usiadłam przy stole naprzeciwko Harrego.
- Gdzie Lou? - zapytałam, gdy nigdzie nie dostrzegłam marchewkowego, co trochę mnie zaniepokoiło.
- Powiedział, że nie jest głodny. - odpowiedział mi Liam. Wszyscy jedliśmy w milczeniu, wyjątkowo skupieni na tym, co mieliśmy na talerzach. Panowała dziwna atmosfera. Tylko ja z Harrym posyłaliśmy sobie co jakiś czas uśmiechy i spojrzenia, co z uwagą obserwował Niall.
- Dobra, dość tego. - powiedział. - Gadać, co się stało? - popatrzył wymownie na naszą dwójkę.
- A co miało się stać? - odpowiedział mu Harry.
- Ty – i tu wskazał na Loczka – jesz ziemniaki łyżką, a ty – skierował wzrok na mnie – mieszasz widelcem herbatę, do której dosypałaś soli. - mówił, a reszta parsknęła śmiechem. - Więc... powiecie nam, czy mamy wyciągać z was to siłą?
- Drogi, kochany przyjacielu – zaczął Harry posyłając mi pytające spojrzenie, na co ledwo dostrzegalnie, pokręciłam przecząco głową. - Nie masz czego z nas wyciągać, bo nic się nie wydarzyło. Po prostu rozmawialiśmy. - skończył, a reszta prychnęła i wyszła. Wstałam z krzesła i zaczęłam wkładać naczynia do zmywarki. Nagle na karku poczułam oddech Harrego, co już kolejny raz, spowodowało, że zadrżałam. Odwróciłam się twarzą do niego tym samym zmniejszając przestrzeń dzielącą nas do minimum.
- Zamierzamy im powiedzieć o tym co się wydarzyło? - zapytał.
- Przecież nic się nie wydarzyło, tylko rozmawialiśmy. - powiedziałam na co oboje się uśmiechnęliśmy. - Powiemy, jeżeli tego chcesz.
- A ty chcesz?
- Chcę. - szepnęłam w jego usta.
- Mówiłem ci już, że uwielbiam jak drżysz?
- Coś wspominałeś. - uśmiechnęłam się. - Zrobisz coś dla mnie?
- Wszystko.
- Porozmawiaj z nim. - musnęłam jego wargi i poszłam na górę.

Z perspektywy Harrego.

Stałem pod drzwiami do pokoju Louisa i czekałem aż powie, że mogę wejść. Przebierał się, co trwało już dość długo, ale nie przeszkadzało mi to, mogłem czekać nawet godziny. Potrzebowałem rozmowy z nim jak niczego innego, cała złość i smutek uleciały ze mnie jak powietrze z przebitej opony, a zastąpiło je ogromne szczęście i radość.
Cześć Lou, jak się trzymasz? - zapytałem, gdy już otrzymałem pozwolenie do przekroczenia progu pokoju. Chłopak spojrzał na mnie z zaskoczeniem w oczach.
- Co?
- Jak się trzymasz? - powtórzyłem nieco wolniej.
- Jak ja się trzymam? Wydawało mi się, że to nie ja musiałem słuchać jak mój najlepszy... - zaczął mówić, ale przerwałem mu.
- Było-minęło. Nie wracajmy do tego.
- Przepraszam Hazz. - szepnął. Nie gniewałem się na niego, wręcz cieszyłem się, że mój Lou wrócił. Położyliśmy się na łóżku i rozmawialiśmy. Było tak jak kiedyś, jeszcze za czasów X-Factora. Teraz wiem, za czym tak bardzo tęskniłem.
- No więc mów, o co chodzi? - zapytał, gdy skończyliśmy omawiać jego zerwanie z Eleanor. Szczerze mówiąc na początku nie zrozumiałem o co chodzi, ale gdy uświadomił mnie, że uśmiecham się do lampy natychmiast oprzytomniałem.
- Chodzi o Isabell. My...
- Jesteście razem? - przerwał mi widocznie podekscytowany. Nie dziwię mu się, już wiele razy opowiadałem mu o moich uczuciach do tej dziewczyny.
- Nie, ale...
- Całowaliście się? Powiedziałeś jej co czujesz? - mówił jak zaczarowany.
- W pewnym...
- Powiedziałeś czy...
- Lou daj mi skończyć! - ryknąłem, a chłopak się przestał mówić. Opowiedziałem mu wszystko od przyjścia Bell do mojego pokoju po rozmowę w kuchni, a ten słuchał z zapartym tchem, jakby to była najwspanialsza opowieść, jaką kiedykolwiek usłyszał. - Powiesz coś? - zapytałem, gdy po kilku minutach on nadal siedział bez ruchu.
- Kiedy zamierzasz się powiedzieć co czujesz tak naprawdę? - zaakcentował ostatnie słowo i spojrzał na mnie wyczekująco.
- Nie wiem, Lou. Boję się, że ona nie czuje tego samego.
- Przecież ci to powiedziała. Harry... - obrócił się na bok, tak aby patrzeć mi w oczy i mówił spokojnie. - Musisz jej uświadomić co czujesz, bądź z nią szczery. To tobie się wypłakiwała, z tobą żartowała, śmiała się. To tobą się najbardziej przejmuje, to przy tobie opanowywała złość. To dzięki tobie zaczęła się uśmiechać. Tobie zaufała. Myślisz, że naprawdę nie odwzajemnia twojego uczucia?
- Dziękuję Boo Bear, jesteś wielki. - uświadomiłem sobie jakie mam szczęście. Piątka wspaniałych przyjaciół, dla których poświęciłbym życie – z wzajemnością. Kochająca i wspierająca mnie rodzina. I Isabell. Dziewczyna, którą kocham

~*~

Hej dziewczyny!
Bardzo dziękuję za komentarze pod ostatnim rozdziałem, strasznie motywują mnie do pisania <z którym nie wyrabiam, ale co tam>. ;)
Tym razem czekam na 6, ale myślę, że sobie poradzicie. ;p
Wyświetleń jest już ponad 1 400 i z każdym dniem ta liczba rośnie. ♥
OBY TAK DALEJ !
Przechodząc do rozdziału; wiem, że jest krótki, za co strasznie przepraszam, ale chciałam zacząć scenkę pomiędzy Harrym i Isabell w następnym, bo z pewnością nie będzie krótka. ;)
Aj lof ju al wery macz. ♥

Evil.

7 komentarzy:

  1. Do momentu, kiedy wspomniałaś o koszulce, myślałam o czymś.. no, że łączyło ich już coś więcej xd
    Krótkie >:D
    czekam na następną część ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahaha, haj fajf :D

      No i co ja mogę powiedzieć, Misiek? Chyba jedynie to, czego dziś się już ode mnie dowiedziałaś - mój dobór słownictwa jest bardzo ograniczony, jeśli chodzi o opinie na temat Twoich opowiadań. ♥

      Usuń
  2. No w końcu sie pocałowali i wgl ! Boże jaka jestem szczęśliwa ! Przeżywam wszystko tak samo mocno jak oni w ty opowiadaniu. Chyba ześwirowałam, ale co tam. Boże czekam z niecierpliwością na nexta <3 No ludzie komentować szybko !

    Tak przy okazji zapraszam na mojego nowego bloga :)
    http://pain-and-love-1d.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział cudowny! Kocham tego bloga, kocham twój styl pisania <3
    Czekam na kolejną część ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten rozdział to magia :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Super , dopiero znalazłam tego bloga a już go kocham :)
    Czekam na next !

    OdpowiedzUsuń
  6. Hej. Znalazłam wczoraj twój blog i dziś go czytałam. Normalnie nie mogłam się doczekać dalszego ciągu.
    Zastanawia mnie tylko to:
    - Elizabeth przyjechała do nich z ojcem. Wcześniej była mowa, że wyjechała do Hiszpani z chłopakiem. C się stało z tym chłopakiem?

    Kocham to, jak piszesz. Czekam na następny.
    Pozdrawiam,
    Patt_^^

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy